Na Progu Wszechświata
Sunday, May 17, 2020 | By: Edyta Gudbrandsen
Mam zawsze ten sam widok do porannej kawy. Kamienne łuski dachu sąsiada po prawej, wysokie skały po lewej, ciągnące się pasmem aż do samego fiordu, a przed moimi oczami mała dolina zieloności. W tej dolinie rosną dwie sosny. Siostry. A trochę dalej szpaler dużych, masywnych świerków. Po nim małe wniesienie z białym domem na szczycie. Za nim morze, ostatnia wyspa, a potem... już tylko Wyspy Owcze. Napisałam, że ten obraz jest ciągle ten sam, ale to przecież nie prawda. Stałe są tylko niektóre jego elementy, wszystko inne jest nieustającą zmianą. Holograficzny obraz, którego ramy wyznacza duże okno werandy. Widzę, że sąsiad napalił w kominku. Jest 17 maja, narodowe święto w Norwegii, jeden z najważniejszych dni w roku. W tym roku jest inaczej. Jest zimno. Zimno z powodu temperatury, ale także z powodu pandemii. Nie będzie pochodu, tłumów w narodowych strojach na Torgallmeningen i Fisketorget.
Dym z komina leniwie przeciąga się po prawej. Po lewej ostre promienie słoneczne próbują wspiąć się na skały. Już dotarły do białego domu na wzniesieniu. Niedługo ocieplą dolinę.
To, że za moim oknem jest ten sam niezmienny obraz przynosi mi dużo otuchy. Skrawek świata, który jest mi znany, który ma sens bez względu na to, co dzieje się gdzie indziej. Często myślę o tym, jak ważne jest dla mnie to, co codziennie widzę. Rytm, światło, kolory... Bardzo dużo na małej przestrzeni. Bezpiecznie mało, jeśli jest czegoś za dużo we mnie.
Przez ponad rok przychodził do mnie na terapię młody chłopak, nazwę go Sigurd. Nastolatek. Bardzo mądry dzieciak. Czasami pozwalający odpływać swoim myślom bardzo daleko. Czasami pozwalający im napływać jak tsunami. Pracowaliśmy między innymi z tym by nauczyć go kontrolować te myśli. Nie jest łatwo iść przez zwykły, szkolny dzień w którym myśli o dojrzewaniu, przyjaźni, seksie mieszają się z rozważaniami na temat Marxa, Hitlera, filozofii, kosmosu, przyszłości, polityki... Kiedyś zadzwonił do mnie późnym wieczorem, bo potrzebował porozmawiać. Więc rozmawialiśmy. Rozmowy przez telefon mają to do siebie, że wykluczają możliwość obserwowania, ale dają możliwość wyobrażenia sobie świata, który ktoś opisuje. Sigurd opowiadał, a ja zobaczyłam go w innym kontekście. I tak, jak go zobaczyłam, tak to opisałam. Powiedziałam mu, że, kiedy pozwala sobie na myślenie o rzeczach, zjawiskach, które wykraczają poza możliwości jego umysłu, to tak jakby stawał na progu Wszechświata, patrzył w kosmos i próbował dostrzec jego kraniec. Ta wielkość jest obezwładniająca. Nie można jej zrozumieć. Nie można nic z tym zrobić. Żeby w nią spojrzeć musi trochę odczekać. Podrosnąć. Sigurd milczał chwilę, a potem powiedział, że tak to właśnie czuje. To była dobra rozmowa.
Kilka dni temu napisałam do Sigurda, żeby pogratulować mu w związku z pewnym osiągnięciem. Bardzo się ucieszył. Wspomniał, że to było bardzo stresujące, więc wymieniliśmy kilka smsów na temat tego, że stresowe sytuacje dają nam możliwość ćwiczenia jak radzić sobie ze stresem. Na koniec dodałam: "Wiesz, czasami, kiedy sama myślę za dużo, przypominam sobie naszą rozmowę o Wszechświecie. O tym Wielkim i Nieskończonym. Myślę sobie wtedy, że czasami ważne jest by mieć przerwę od dużego myślenia." Odpisał: "Tymi słowami nadałaś sens dzisiejszemu dniu, dziękuję".
Podnoszę oczy na mój obraz, który spłynął deszczem. Póki co słońce nie dało wspiąć się wystarczająco wysoko. Linia horyzontu stała się sina i mglista. Sosnowe Siostry skinęły głowami.
Patrzę. Tylko patrzę. Mam przerwę w dużym myśleniu.
#ludzie #myśli #życie #terapia #sztuka #blog #natura #młodzież #norwegia #kosmos
0 Comments